NIE-BOSKA KOMEDIA
„Jak długo trwa jakiś naród, jak długo istnieje jakieś plemię ,
póty przeszłości jego nieustannie – poprzez teraźniejszość
– styka się z przyszłością.”
Adam Mickiewicz (LITERATURA SŁOWIAŃSKA III , wykład VIII)
Autor: Zygmunt Krasiński
Adaptacja tekstu i reżyseria: Piotr Tomaszuk
Scenografia: Mateusz Kasprzak
Muzyka: Adrian Jakuć-Łukaszewicz
NIE-BOSKA KOMEDIA
„Teraz, kiedy wygraliśmy tyle, ile było do wygrania, i kiedy przegraliśmy tyle ile można było przegrać przez trzydzieści lat polskiej wolności … „Nie-Boska komedia” wyłania się przede mną jak monumentalny obraz, wielki fresk, którego Zygmuntowi Krasińskiemu pozazdrościł sam Adam Mickiewicz. Śledząc wykłady Mickiewicza z Literatur Słowiańskich natrafiamy przecież na kilka solidnych Lekcji poświęconych tylko temu dramatowi! Zanurzyliśmy się w świecie „Nie-Boskiej komedii” tropiąc myśli i przeczucia wieszcza Adama. Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy zobaczyliśmy świat przerażający, szalony, rozdarty na strzępy… Świat dzisiejszy…”
Piotr Tomaszuk, reżyser
Spektakl bierze udział w VII edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa
OBSADA
DZIEWICA
Katarzyna
Wolak-Gąsowska
żona
Monika
Kwiatkowska
ORCIO
Magdalena Dąbrowska
HRABIA HENRYK
Rafał
Gąsowski
LEONARD
Dariusz
Matys
PANKRACY
Mateusz
Stasiulewicz
GŁOS
Piotr
Tomaszuk
CIEŃ
Mateusz
Kasprzak
Muzyk
Adrian
Jakuć-Łukaszewicz
RECENZJE
Tadeusz Kornaś
Po rewolucji / e-teatr.pl
Aktorstwo w Wierszalinie jest szczególne, stylizowane, niekiedy gwałtowne, przerysowane do groteski. Muzyczny tembr, rytmizacja, nadają mu trochę spazmatycznego charakteru. Choć w tym spektaklu role i charaktery są określone, choć pojawiają się obszerne monologi i dialogi postaci, to jednak nieustannie dominuje wrażenie zespołowości w tworzeniu słowa i obrazu.
Benedykta Karolina Baumann
Powiew COOL-tury / Zakonnica bez przebrania
Adaptacja dramatu Zygmunta Krasińskiego dokonana przez Piotra Tomaszuka zagarnęła mnie już od pierwszych sekund spektaklu. Na scenie ten tak dobrze mi znany, wierszaliński półmrok. Światła świec. I kolory: błękit, czerń i czerwień, która wprowadza niepokój. I szepty, takie trochę z zaświatów, będące czasem opozycją, czasem dopowiedzeniem monologów Hrabiego Henryka. Reżyser w bardzo prosty, a zarazem genialny sposób rozwiązał problem epickich partii Nie – boskiej komedii, tej dziwnej prozy poetyckiej otwierającej poszczególne akty dramatu, z którą nie wiadomo co zrobić. Został Głosem – szeptem, który opanowuje umysł Henryka i doprowadza do choroby jego duszy. Zły duch czy alter ego bohatera? A może demiurg, który kreuje rzeczywistość dramatu, odpowiednik reżysera? W takim wypadku Tomaszuk zagrałby samego siebie… Nie potrafię jednoznacznie określić, która z tych interpretacji jest najbliższa zamysłowi reżysera. Zresztą nie chodzi się do teatru po to, żeby odpowiadać na pytanie, „co autor miał na myśli”. Raczej: „co to robi ze mną?”. Jak ja odczytuję wizję reżysera? Czy jego opowieść mnie porusza, a – co za tym idzie – obchodzi?